Jesteś Tutaj
Strona Główna > Lekkoatletyka > Lekkoatletyka w polskiej piłce

Lekkoatletyka w polskiej piłce

Najwyższa polska liga piłkarska, tak zwana Ekstraklasa, utrzymuje się od dłuższego czasu na, niestety, niewysokim poziomie. Polski Związek Piłki Nożnej stara się na tysiące sposobów wyleczyć rozgrywki ze skazy, jednakże każda następna próba kończy się coraz to większym fiaskiem. Zarząd PZPN obecnie uważa, że przyczyną braku sukcesów polskich zespołów jest system rozgrywek Ekstraklasy. Najnowsze zmiany wprowadzone przez ów Zarząd mają na celu zwiększenie liczby meczów w trakcie pełnego sezonu piłkarskiego, w związku z czym, piłkarze będą zmuszeni do cięższych treningów wytrzymałościowych i wydolnościowych. Wygląda na to, że Zbigniew Boniek stara się stworzyć piłkarzy rodem z Ekwadoru czy Ghany, którzy swoim przygotowaniem fizycznym powinni zabiegać przeciwników i mecze wygrywać w ostatnim kwadransie. Pytanie, jakie się następnie nasuwa, to czy faktycznie do takich efektów dojdziemy. Przy obecnym systemie treningowym największych klubów, takich jak Lech Poznań, Legia Warszawa czy Śląsk Wrocław jest to dość wątpliwe. Nie wspominając już o klubach z niższymi budżetami oraz mniejszej liczbie trenerów. Wydaje się, że skazą polskiej piłki nie jest system rozgrywek czy brak szkółek, ale właśnie system treningowy, poziom i struktura przeprowadzanych treningów.   Patrząc na większość gwiazd światowego futbolu, widzimy rozwiniętych fizycznie sportowców, których podwalinami talentu jest ciężka, żmudna i zniechęcająca ciężka praca. W niektórych przypadkach można mówić o niemalże „gladiatorach”. Kiedy jednak popatrzymy na zespoły grające w naszej lidze, od których już długo oczekujemy jakiegokolwiek międzynarodowego sukcesu, możemy zauważyć, iż gracze tychże zespołów wyglądają jakby się co najmniej nie wyspali, a siłownie odwiedzali w trakcie przerwy zimowej, nie więcej jak 4 do 5 razy. Najlepszym tego przykładem jest Rafał Murawski, który grając w jednym z czołowych zespołów Lech Poznań, a także w reprezentacji narodowej, fizycznie wygląda jak nie jeden „pijaczek spod sklepu”. Jedyną różnicę wyznacza talent tego piłkarza, jednakże bierność względem swoich obowiązków jest zbliżona. Co więcej, przyglądając się „rozgrzewkom” przed meczem, bądź treningiem naszych kopaczy, łatwo można dostrzec ich zmęczenie podczas wykonywania prostych ćwiczeń czy olbrzymie problemy podczas stretchingu. Jest to widok wręcz skandaliczny, jak na zawodników z narodowej najwyższej półki.   W tym właśnie miejscu, obecny Prezes PZPN popełnił błąd, który polegał na wprowadzeniu zmian w nieodpowiednim obszarze rozwoju narodowej piłki nożnej. Zwiększenie liczby rozgrywanych meczów w trakcie sezonu nie odbije się ani sukcesem finansowym, ani jakościowym polskiej piłki. Należy również pamiętać, iż w przeszłości miała miejsce próba przekształcenia rozgrywek piłkarskich w podobny system, który wchodzi obecnie i nic z niego nie wyszło. Mimo wszystko, jest pewne rozwiązanie, które może rozwiązać problem opieszałości na boisku naszych piłkarzy. Tym rozwiązaniem mogłoby być nawiązanie współpracy między Polskim Związkiem Piłki Nożnej, a borykającym się z brakiem funduszy Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki. Dodatkowo, PZPN z wszystkich barier jakie stoją przed klubami do wykupienia licencji do gry w danych rozgrywkach, mógłby zrezygnować z jakiejś części wpisowego na rzecz przymusowego zatrudnienia profesjonalnych trenerów lekkoatletycznych jako dodatkowych trenerów siłowych. Takie rozwiązanie mogłoby być wprowadzone początkowo w klubach grających w Ekstraklasie oraz 1 Lidze. Jest to rozwiązanie, którym nawet sam Minister Sportu mógłby się zainteresować :-). Profesjonalne treningi lekkoatletyczne charakteryzują się rozwojem umiejętności biegowych, skokowych, siłowych, koordynacyjnych, a także psychicznych. Dodatkowo, w lekkiej atletyce bardzo ważny jest aspekt rozciągliwości ciała. Treningi mogą odbywać się zarówno w terenie (parki, lasy, góry), jak i na stadionach czy halach. Konieczny jest również ciągły dostęp do siłowni. Wydaje się, że zarówno PZPN jak i PZLA mogły by na tym sporo zyskać, bo stracić w takich warunkach jest ciężko, ale co najważniejsze, uleczone by zostały zarówno piłka nożna, jak i królowa sportu, lekkoatletyka.   Idealnym przykładem na to, że część osób grających w piłkę bardziej nadaje się do lekkoatletyki, a także odwrotnie, jest Adam Gemili. Młody Brytyjczyk zrezygnował z gry w profesjonalnym klubie piłkarskim na rzecz biegów sprinterskich. Wydawało się to o tyle szokujące, iż Adam rozpoczynał swoją karierę piłkarską w takich klubach jak Reading oraz Chelsea. Jednakże, wraz z rozwojem sytuacji, Gemili zrezygnował z kariery piłkarskiej na rzecz biegów sprinterskich i na dzień dzisiejszy Adam jest czołowych narodowym sprinterem, walczącym o czołówkę światową! Jak wspomniałem, Adam to idealny przykład na to, że faktycznie warto mieszać ze sobą niektóre dyscypliny sportu, ponieważ można na tym sporo zyskać, a stracić raczej się nie da.   To jest jedno z zapewne wielu rozwiązań problemu istniejącego w sportowym obszarze naszego kraju, ale wydaje się być nie tyle realistyczne, co korzystne. Miejmy nadzieje, że nasza „liga nieudaczników” w końcu zacznie odnosić sukcesy i znajdzie się ten jeden odważny, który nie tylko będzie podejmował reformy, ale przy tym wszystkim będzie myślał przyszłościowo i logicznie. Nie pozostaje nam nic innego jak czekać, obserwować i teoretyzować. W końcu póki nie będziemy mieć ciekawych rozwiązań i mocy władczej tylko tyle możemy robić 🙂

Top